Kłopotliwy spadek
Sprawa jednego z naszych Klientów uświadomiła nam, z jak dużymi problemami może wiązać się wiadomość o tym, że jest się spadkobiercą. W szczególności spadkobiercą spadkodawcy, który nie zdążył uregulować wszystkich swoich zobowiązań.
Prawo spadkowe zawiera w sobie ciekawą konstrukcję – znajdując się w kręgu spadkobierców, spadek nabywamy bowiem w chwili śmierci spadkodawcy. Od tej chwili mamy pół roku, aby złożyć oświadczenie o przyjęciu bądź odrzuceniu spadku. Co, jeżeli przegapimy termin i tego nie zrobimy? Do niedawna wiązało się to z przyjęciem spadku wprost, czyli wraz z odpowiedzialnością za długi spadkodawcy całym swoim majątkiem. Aktualnie przyjmujemy spadek z dobrodziejstwem inwentarza, czyli odpowiadamy za długi spadkodawcy do wysokości otrzymanego spadku. Ustawodawca wyszedł naprzeciw spadkobiercom, szczególnie tym, którzy nie utrzymują z rodziną zażyłych kontaktów.
Kiedy umiera ktoś, z kim mamy stały kontakt, sprawa jest prosta. Mamy wtedy świadomość, że sprawy spadkowe wymagają pilnego uregulowania, zostaje przeprowadzone postępowanie o stwierdzenie nabycia spadku, podczas którego uczestnicy ewentualnie składają oświadczenia o przyjęciu lub odrzuceniu spadku.
Gorzej, jeśli dowiadujemy się o powołaniu do dziedziczenia po kilku latach. Co wtedy?
Z reguły zaczyna się dość nieprzyjemnie. Znajdujemy w swojej skrzynce list, z którego dowiadujemy się, że nieznana nam w ogóle firma ma do nas jakieś roszczenia, gdyż zmarła ciocia nie spłaciła pożyczki. Oblewa nas zimny pot i nagle przypominamy sobie, że rzeczywiście, mama wspominała nam kiedyś o dalekiej ciotce z Warszawy. Przed nami trochę formalności, ale jeszcze nic straconego! Na złożenie oświadczenia o odrzuceniu spadku mamy bowiem w takim wypadku 6 miesięcy od powzięcia wiadomości o śmierci spadkodawcy. Sprawa nieco komplikuje się, kiedy wiadomość o śmierci spadkodawcy co prawda otrzymaliśmy, jednak puściliśmy ją mimo uszu i nie podjęliśmy żadnych kroków w celu złożenia oświadczenia o odrzuceniu spadku.
Ale o tym w następnym wpisie.